Wyszukiwanie
Gospodarowanie odpadami
Menu główne
Biwak w Kamieńczyku ze Szkołą Podstawową z Popowa
Wszyscy z niecierpliwością czekali na ten wyjątkowy dzień - dzień biwaku w Kamieńczyku. Najbardziej podekscytowani byli uczniowie klas IV-VI Szkoły Podstawowej z Popowa, która współpracując z Gminnym Domem Kultury w Brańszczyku zorganizowała tą wyjątkowa wycieczkę w nagrodę za ciężką pracę uczniów w ciągu roku szkolnego.
Było to 7 czerwca b.r. Spotkaliśmy się pod szkołą, gdzie odbyła się zbiórka, po czym z zapakowanymi bagażami wsiedliśmy do autokaru. Pierwszy etap wycieczki miał miejsce w Wyszkowie. Tam zwiedziliśmy halę przeładunkową Biedronka "Geronimo Martins". Po drodze zwiedziliśmy także muzeum etnograficzne, gdzie właściciel-pan Henryk Słowikowski- opowiadał o narzędziach dawnego gospodarstwa rolnego i domowego. Wszystkich zaciekawiły interesujące opowieści mężczyzny.
Po krótkim czasie dotarliśmy do punktu kulminacyjnego naszej wycieczki - "Ośrodka Kolonijno - Wczasowego PTTK Ursus" w Kamieńczyku. Znajdował się on w sercu starego, sosnowego lasu Puszczy Kamienieckiej. Nasi opiekunowie - p.Monika Wultańska, p.Agnieszka Madej rozmieściły nas w pokojach, w których się rozpakowaliśmy. Panie podzieliły nas na trzy grupy, których dobór wszystkim się podobał. Nazwy zostały wymyślone przez uczestników grup. Poza tym każda grupa wybrała swojego lidera, sekretarza i skarbnika:
- "Ziomki spod Biedronki" - Luiza Onisk (liderka), Marcin Szczygłowski (sekretarz),Tomasz Jakubiak (skarbnik) + Dominika Kostrzewa, Jakub Damski i Rafał Żmijewski.
- "Dzieci Buszu" - Izabela Żmijewska (liderka), Joanna Czarnowska (sekretarka), Bartłomiej Król (skarbnik), Jakub Gajewski i Patrycja Onisk.
- "Tygrysi" - Klaudia Kostrzewa (liderka), Joanna Jakubiak (sekretarka), Katarzyna Rzemek (skarbnik), Patryk Skoczeń i Daniel Aksamitowski.
W grupach wykonywaliśmy różne ciekawe, zabawne zadania, min: identyczną charakteryzację każdego członka zespołu, wymyślenie piosenki dotyczącej nazwy grupy itd. Po przywitaniu pana Marka Rozenka, instruktora GDK, który pełnił funkcję naszego, trzeciego opiekuna, wzieliśmy udział w przygotowanym przez niego dziesięcioboju, czyli w dziesięciu przeróżnych, trudnych konkurencjach, np. skakaniu w workach przez labirynt, napełnianiu baniek kubeczkami z wodą, przeprowadzaniu osoby, która miała zasłonięte oczy przez w.w. labirynt i wielu innych. Po dziesięcioboju opiekunowie dali nam trochę wytchnienia, aby odpowiednio przygotować się na wieczorne ognisko.
Podczas ogniska, śpiewaliśmy biesiadne piosenki, do których p.Marek przygrywał nam na gitarze. Pozostali uczestnicy piekli kiełbaski. Było bardzo miło, pomimo natrętnych komarów. Po ognisku, udaliśmy się z powrotem do ośrodka, aby tam poczynić solidne przygotowania do nocnego marszu. Przed nim p.Marek ostrzegł wszystkich o różnych niespodziankach, które mogą nas spotkać podczas marszu. Było bardzo ciemno i nieco strasznie. Przedzieraliśmy się po bagnach, mokradłach, łąkach, pokrzywach, lasach, krzakach...Gdy wreszcie zatrzymaliśmy się pod mostem, opiekun opowiedział nam mrożącą krew w żyłach, straszną historię. Przyprawiła ona wszystkich o dreszcze. Część przerażonych osób chciała wracać, zaś pozostali ciekawi byli dalszego ciągu wyprawy.
Było bardzo ciężko, ale odważnie doszliśmy do pawilonu. Było to około godziny 01.00 w nocy. Przebraliśmy się, sprawdziliśmy czy nikt nie zginął, lecz mimo późnej godziny, zmęczenia, wyczerpania i pogryzienia przez różne owady, nie poszliśmy spać. Po godzinnych wędrówkach między pokojami kolegów, zasnęliśmy.
Nazajutrz rano chłopców obudziły dziewczyny, a nastepnie nieświadomie naszych opiekunów. Nawet po późnym dotarciu do ośrodka i tylko kilkugodzinnym śnie, prawie wszyscy byli wypoczęci, rześcy i gotowi do następnego marszu. Padał solidny deszcz, lecz mimo tego, czworo naszych rówieśników, poszło bujać się na huśtawce i grać w siatkówkę. Kiedy ulewa ustąpiła, a zza chmur wyjrzało słońce, żwawo wyruszyliśmy na kolejną wyprawę. Wędrując pokonywaliśmy rzekę i piaszczyste plaże. Po dotarciu do celu, mieliśmy wykonać zadania z azymutami, które były bardzo ciekawe i pouczające.
Następnie pan Marek zorganizował nam grę w piłkę nożną na wodzie. Bramki wyznaczały cztery trzciny wodne wbite w piasek. Jednemu naszemu koledze, nawet podeszwy z butów się pourywały, więc wsadził je sobie do skarpetek, a buty przywiązał sznurówkami do kostek. Było to nie tylko śmieszne, ale świadczyło także o jego sprycie, pomysłowości i jego inteligencji. W wodzie spędziliśmy niemal cały dzień. Po powrocie przebraliśmy się w suche ubrania i poszliśmy się bawić na boisku. Tam graliśmy w siatkówkę, a większość spędziła czas wolny na bujaniu się na słynnej i najfajniejszej huśtawce pod słońcem.
Następnie ciepło i serdecznie podziękowaliśmy panu Markowi za to, że zgodził się na towarzyszenie nam i tak ciekawie przygotowane zadania. Spakowaliśmy się i udaliśmy do autokaru. Uważamy, że biwak był niezapomnianą, choć krótką wycieczką i wszyscy będziemy go bardzo długo wspominać.
Było to 7 czerwca b.r. Spotkaliśmy się pod szkołą, gdzie odbyła się zbiórka, po czym z zapakowanymi bagażami wsiedliśmy do autokaru. Pierwszy etap wycieczki miał miejsce w Wyszkowie. Tam zwiedziliśmy halę przeładunkową Biedronka "Geronimo Martins". Po drodze zwiedziliśmy także muzeum etnograficzne, gdzie właściciel-pan Henryk Słowikowski- opowiadał o narzędziach dawnego gospodarstwa rolnego i domowego. Wszystkich zaciekawiły interesujące opowieści mężczyzny.
 |
 |
Po krótkim czasie dotarliśmy do punktu kulminacyjnego naszej wycieczki - "Ośrodka Kolonijno - Wczasowego PTTK Ursus" w Kamieńczyku. Znajdował się on w sercu starego, sosnowego lasu Puszczy Kamienieckiej. Nasi opiekunowie - p.Monika Wultańska, p.Agnieszka Madej rozmieściły nas w pokojach, w których się rozpakowaliśmy. Panie podzieliły nas na trzy grupy, których dobór wszystkim się podobał. Nazwy zostały wymyślone przez uczestników grup. Poza tym każda grupa wybrała swojego lidera, sekretarza i skarbnika:
- "Ziomki spod Biedronki" - Luiza Onisk (liderka), Marcin Szczygłowski (sekretarz),Tomasz Jakubiak (skarbnik) + Dominika Kostrzewa, Jakub Damski i Rafał Żmijewski.
- "Dzieci Buszu" - Izabela Żmijewska (liderka), Joanna Czarnowska (sekretarka), Bartłomiej Król (skarbnik), Jakub Gajewski i Patrycja Onisk.
- "Tygrysi" - Klaudia Kostrzewa (liderka), Joanna Jakubiak (sekretarka), Katarzyna Rzemek (skarbnik), Patryk Skoczeń i Daniel Aksamitowski.
W grupach wykonywaliśmy różne ciekawe, zabawne zadania, min: identyczną charakteryzację każdego członka zespołu, wymyślenie piosenki dotyczącej nazwy grupy itd. Po przywitaniu pana Marka Rozenka, instruktora GDK, który pełnił funkcję naszego, trzeciego opiekuna, wzieliśmy udział w przygotowanym przez niego dziesięcioboju, czyli w dziesięciu przeróżnych, trudnych konkurencjach, np. skakaniu w workach przez labirynt, napełnianiu baniek kubeczkami z wodą, przeprowadzaniu osoby, która miała zasłonięte oczy przez w.w. labirynt i wielu innych. Po dziesięcioboju opiekunowie dali nam trochę wytchnienia, aby odpowiednio przygotować się na wieczorne ognisko.
 |
 |
Podczas ogniska, śpiewaliśmy biesiadne piosenki, do których p.Marek przygrywał nam na gitarze. Pozostali uczestnicy piekli kiełbaski. Było bardzo miło, pomimo natrętnych komarów. Po ognisku, udaliśmy się z powrotem do ośrodka, aby tam poczynić solidne przygotowania do nocnego marszu. Przed nim p.Marek ostrzegł wszystkich o różnych niespodziankach, które mogą nas spotkać podczas marszu. Było bardzo ciemno i nieco strasznie. Przedzieraliśmy się po bagnach, mokradłach, łąkach, pokrzywach, lasach, krzakach...Gdy wreszcie zatrzymaliśmy się pod mostem, opiekun opowiedział nam mrożącą krew w żyłach, straszną historię. Przyprawiła ona wszystkich o dreszcze. Część przerażonych osób chciała wracać, zaś pozostali ciekawi byli dalszego ciągu wyprawy.
Było bardzo ciężko, ale odważnie doszliśmy do pawilonu. Było to około godziny 01.00 w nocy. Przebraliśmy się, sprawdziliśmy czy nikt nie zginął, lecz mimo późnej godziny, zmęczenia, wyczerpania i pogryzienia przez różne owady, nie poszliśmy spać. Po godzinnych wędrówkach między pokojami kolegów, zasnęliśmy.
 |
Nazajutrz rano chłopców obudziły dziewczyny, a nastepnie nieświadomie naszych opiekunów. Nawet po późnym dotarciu do ośrodka i tylko kilkugodzinnym śnie, prawie wszyscy byli wypoczęci, rześcy i gotowi do następnego marszu. Padał solidny deszcz, lecz mimo tego, czworo naszych rówieśników, poszło bujać się na huśtawce i grać w siatkówkę. Kiedy ulewa ustąpiła, a zza chmur wyjrzało słońce, żwawo wyruszyliśmy na kolejną wyprawę. Wędrując pokonywaliśmy rzekę i piaszczyste plaże. Po dotarciu do celu, mieliśmy wykonać zadania z azymutami, które były bardzo ciekawe i pouczające.
Następnie pan Marek zorganizował nam grę w piłkę nożną na wodzie. Bramki wyznaczały cztery trzciny wodne wbite w piasek. Jednemu naszemu koledze, nawet podeszwy z butów się pourywały, więc wsadził je sobie do skarpetek, a buty przywiązał sznurówkami do kostek. Było to nie tylko śmieszne, ale świadczyło także o jego sprycie, pomysłowości i jego inteligencji. W wodzie spędziliśmy niemal cały dzień. Po powrocie przebraliśmy się w suche ubrania i poszliśmy się bawić na boisku. Tam graliśmy w siatkówkę, a większość spędziła czas wolny na bujaniu się na słynnej i najfajniejszej huśtawce pod słońcem.
Następnie ciepło i serdecznie podziękowaliśmy panu Markowi za to, że zgodził się na towarzyszenie nam i tak ciekawie przygotowane zadania. Spakowaliśmy się i udaliśmy do autokaru. Uważamy, że biwak był niezapomnianą, choć krótką wycieczką i wszyscy będziemy go bardzo długo wspominać.
 |
 |
Opracowanie: Społeczność szkolna SP w Popowie
Publikacja: Marek Rozenek
